Głębia Wiki
Advertisement

Dawno, dawno temu, jeszcze nim Spustoszenie zgasiło gwiazdy, a człowiek zapaskudził swą obecnością Wszechświat, przybył Blady Król. Nie przybył on z Zewnątrz, spoza Galaktyki, i nie narodził się na żadnej z planet. Przybył tak, jak przybywa czas: nieubłaganie i pewnie, powoli i ostatecznie. Przybył głęboko z Jądra, z czarnej dziury ziejącej w centrum Galaktyki, wokół której obraca się nasz świat. Przybył z niej i spoza niej, z miejsca bez początku i bez końca. Blady Król był blady i zimny, tak jak blade są wygasłe słońca i zimna jest pustka kosmosu. Jego oczy pozostawały martwe, choć rozjarzone srebrem gwiazd. Miał skórę białą jak mleko, a koronę błyszczącą niczym lód. Przybył na swych statkach, jak przybywał przed wiekami i przed tysiącleciami, i przed miliardami lat. Przyleciał z kiedyś i z tego, co będzie, gdyż wszystko, co było, i to, co dopiero się stanie, należało i należy do niego. Przybył i przyniósł śmierć tysiącom światów, a tych, którzy mu się przeciwstawili, zabrał ze sobą do Czerni... by służyli mu zawsze, zawsze i na zawsze.

Fragment, autor nieznany
(G1.II.2, G3.III.11)
Advertisement